czwartek, 19 listopada 2015

Rozdział III- Pięknie wyglądasz!

Wstałam w dobrym nastroju. Mimo wczorajszej sytuacji mój humor był całkiem fajny- przecież byłam w pięknej, słonecznej Barcelonie.
Po wygrzebaniu się z łóżka szybciutko ubrałam się w strój do biegania i zeszłam na dół. W domu nie było już taty. Pewnie pojechał na Camp Nou trenować bezmózgich piłkarzy- pomyślałam.
Szybkim krokiem ruszyłam w stronę kuchni. Na blacie leżała karteczka; "Jestem na Camp Nou. Wieczorem idziemy na spotkanie przedwyjazdowe. Bądź grzeczna! :) ~ tata". Ach, tak jak myślałam! Pojechał tresować stado goryli. Chwyciłam jabłko w rękę i wyszłam z domu w celu przebieżki po ulicach urokliwej Barcelony. Podczas porannego joggingu zobaczyłam cudowne zakątki miasta w którym miałam mieszkać przez najbliższy czas. Najbardziej spodobała mi się plaża. Cudowne miejsce na randkę. Ech, co ja gadam?! Nie lubię związków, randek ani innych tego typu rzeczy. Myślę, że to przez mojego pierwszego chłopaka, który chciał zaciągnąć m,nie do łóżka. Tak, to na pewno dlatego.

* * * * *
Wooo! Camp Nou szaleje! Neymar Jr strzelił piękną bramkę!- zacząłem krzyczeć jak wariat. 
- No, no. Ty mi taką bramkę strzel na meczu z Realem.- powiedział trener.
Po 15 minutach rozbrzmiał gwizdek po którym zazwyczaj rozchodzimy się do szatni, ale tym razem było inaczej. Luis zawołał nas do siebie. 
- Chłopcy! Muszę wam coś powiedzieć. Wiecie, że mam córkę- spojrzał na nas pytająco. 
Parę tygodni temu dowiedziałem się o jej istnieniu. Kylie przyleciała do mnie z Polski i będzie przychodzić ze mną na treningi. Chce spędzić z nią jak najwięcej czasu- dodał.
- Nie ma sprawy trenerze!- krzyknęliśmy chórem i udaliśmy się do szatni w której nie obyło się bez dyskusji na temat córki trenera. 
- Ciekawe czy to typowa Hiszpanka.- powiedział Leo. 
- Nic pewnego. Luis to Hiszpan, a dziewczyna ma też Polskie korzenie. - wtrącił Bartra.
- Polski podobno najlepsze w łóżku.- krzyknąłem.
- Tobie Ney tylko na jednym zależy. - syknął Gerard.
Na tym skończyliśmy temat dziewczyny i powoli kierowaliśmy się w stronę swoich samochodów.  

* * * * * 
Wróciłam wykończona. Resztkami sił udałam się do łazienki i przebrałam w ciuchy na spotkanie, które miało się dzisiaj odbyć. Założyłam obcisłą sukienkę i wysokie buty. Pomalowałam rzęsy, rozczesałam włosy i udałam się na dół gdzie czekał na mnie tata. 
- Wow! Pięknie wyglądasz!- krzyknął.
- Dzięki tato. Ty też wyglądasz całkiem, całkiem. - odpowiedziałam na komplement z zaczepką.
- Mam nadzieję, że piłkarze nie oślinią się na Twój widok.
- Jak to piłkarze?!- uniosłam ton głosu. 
- No córcia. Lecimy na mecz do Madrytu. Jako córka trenera musisz poznać moich chłopaków. Wiem, że nie przepadasz za footballem, ale myślę, że kiedy ich poznasz zmienisz zdanie- powiedział z uśmiechem na twarzy. 
- Wątpię!- wysyczałam i wsiadłam do samochodu. Po paru minutach jazdy dojechaliśmy na miejsce. Zaparkowaliśmy auto i udaliśmy się do loży vip w najlepszym Barcelońskim klubie.




niedziela, 15 listopada 2015

Rozdział II- Nowe miejsce, nowe życie?

*2013, maj*

13 maj godzina 5:40- dzisiaj poznam mojego tatę. Przez głowę przelatuje mi milion myśli na sekundę. Przeleżałam jeszcze pięć minut w łóżku i pędem pognałam do łazienki. Wzięłam prysznic, włosy zostawiłam rozpuszczone. Ubrałam się w wygodny strój. Mimo, że mój rozmiar jest niewielki o wiele lepiej czuje się w luźniejszych ciuchach. Zarzuciłam na siebie spodnie 3/4, biały T-shirt i trampki. Pomalowałam się delikatnie.
Chwilę po 6 byłam już z walizkami na dole. Wypiłam kawę i zjadłam lekkie śniadanie.
Spojrzałam nerwowo na zegarek; - o cholera! 6;40! Pobiegłam do samochodu w którym czekała mama. Po paru minutach byłyśmy już na lotnisku. Nadszedł czas rozłąki. Jadę do obcego kraju, do bądź co bądź obcego mi mężczyzny. Pocieszającym mnie faktem jest, ze biegle mówię po hiszpańsku- gdybym chciała uciekać przynajmniej się dogadam. Rzuciłam się mamie na szyję, pożegnałam ją ciepłym uściskiem. Czas było iść na odprawę. Nie było już odwrotu- pomyślałam.
Rozsiadłam się wygodnie w samolocie i odpłynęłam w krainę snów. Obudził mnie dopiero głos stewardessy informujący o lądowaniu. Kiedy stałam na lotnisku zaczęłam odczuwać stres. Ja i stres?! Phi! To niemożliwe- pomyślałam. Z mojego zamyślenia wyrwał mnie głos jakiegoś mężczyzny.
- Witaj, nie wiem co powiedzieć. Ale z Ciebie piękna młoda kobieta! Troszkę przypominasz Klarę, ale oczy masz moje- powiedział.
- Uśmiech i charakter podobno też Twój.- odparłam z lekką kpiną w głosie.
- Hah, możliwe!- zaśmiał się mężczyzna. Wiem, że nie szybko powiesz do mnie tato więc na razie mów mi po imieniu; jestem Luis.
- Miło mi, Kylie- uśmiechnęłam się lekko.
Luis wziął moje bagaże, które zapakował do pięknego czarnego BMW. Droga minęła szybko i przyjemnie. Tata wypytywał mnie o wszystko! O szkołę, jeździectwo, mamę a nawet ulubione danie i kolor. Jest! Dojechaliśmy. Tata wziął moje bagaże i oprowadził mnie po domu, który zrobił na mnie ogromne wrażenie. Na sam koniec oprowadzania zostawił piętro na którym mieścił się mój pokój, jego sypialnia i pokój gościnny. W końcu Luis pokazał mi mój nowy pokój i poinformował, że wieczorem spodziewa się gości.
- Dziękuje, pokój bardzo mi się podoba tato.- nie wierzyłam, że to słowo padło właśnie z moich ust.
- Nie ma za co! Jeśli tylko będziesz miała ochotę to zejdź do nas na dół.- uśmiechnął się przyjaźnie i opuścił pomieszczenie.
Stałam wgapiona w pokój. Na środku stało wielkie łóżko obrzucone poduchami i pluszakami. Toaletka, biurko i szafa oraz nocny stolik. Drzwi na balkon zasłonięte były pudrowo-różowymi zasłonami. W lewym rogu znajdowały się drzwi do łazienki, która była utrzymana w tym samym klimacie co pokój. Od momentu wejścia do tego domu poczułam się jakbym mieszkała tu od zawsze. Jedynym mankamentem mojej nowej sypialni było olbrzymie zdjęcie zawodników Barcy.
Ugh! Nie znoszę piłkarzy. W pewnym momencie usłyszałam śmiechy dochodzące z dołu. Nie przejęłam się nimi za specjalnie i udałam się do wanny. Po około godzinnej kąpieli wyszłam owinięta ręcznikiem do wnętrza pokoju. Właśnie ręcznik opadał w dół kiedy do pokoju wparował z hukiem dosyć wysoki szatyn o ciemnej, oliwkowej karnacji i czekoladowych oczach. Chwyciłam ręcznik i zaczęłam krzyczeć.
- Wynoś się!
- Spokojnie! Pomyliłem pokoje- powiedział wyszczerzając swoje białe zęby. Podszedł bliżej i wyciągnął w moją stronę dłoń.
- Jestem Neymar.
- Kylie, nie miło poznać- syknęłam. W momencie kiedy chłopak podał mi dłoń, drugą odwiązał mi ręcznik. Nim się obejrzałam Brazylijczyk przyglądał mi się, a ja stałam przed nim całkowicie naga.
- Jak mogłeś?! Ty, ty.. Piłkarzyku!- przewiązałam się z powrotem ręcznikiem.
- Słońce, połowa kobiet na tej ziemi chciałaby żebym odwiązywał z nich ręczniki.
- Wybacz, że do nich nie należę i n ie piszczę na Twój widok.- fuknęłam w stronę chłopaka.
- Spokojnie, jeszcze i ty będziesz piszczeć- uśmiechnął się szeroko i zniknął za drzwiami.
Boże, co to za idiota?- zapytałam w duchu. Byłam tak zmęczona, że położyłam się od razu spać.


........................................................................................................................................................
Proszę o komentarze!